czwartek, 27 czerwca 2013

Dziś.

Pamiętam, jak obiecałam sobie, że tamte łzy będę ostatnimi, jakie wypłyną z moich oczu. Później płynęły kolejne. Krótkie momenty, zwroty akcji, parę słów, zadawały taki ból, jak nic nigdy wcześniej.
Policzki znów były wilgotne, tusz rozmazany, a dłonie drżały z sekundy na sekundę coraz silniej. Choć ból obchodził się ze mną dość łagodnie, chcąc dać mi jakby nadzieję, z nadzwyczajną delikatnością kruszył żebra. Rozszarpywał serce. Do tej pory przykładając do niego dłoń, czuję jak jeszcze trzęsie się ze strachu, lecz również czuję jego bicie i każde ze spokojnych uderzeń, które dziś po dłuższym czasie nabierają coraz głębszego sensu. Dziś wiem, że to co było to tylko nasza przeszłość, która pozostanie w nas mimo wszystko, jednak to co było - już minęło, nie zatrzyma się, odwracając z uśmiechem. Już nie powróci.
Tamto wczoraj nie krzywdzi nas dziś. Może siedzi w kącie i czeka by namieszać w teraźniejszości, jednak dziś jesteśmy silniejsi. Silniejsi o tamto wczoraj, o tamte chwile, o tamtą przeszłość.
Dziś jesteśmy tymi, w których tak bardzo wtedy wątpiliśmy i jesteśmy szczęśliwi.
Najszczęśliwsi. Niech tak pozostanie.


piątek, 21 czerwca 2013

Ryzyko.

Każdy z nas miewa chwile zwątpienia, czyż nie? Wątpimy w to czy damy radę, czy będziemy w stanie podnieść się po upadku i poukładać poprzewracane uczucia na półkach swojego życia. Ból doświadczeń.
Wątpimy w to co wiąże się z nami. Wątpimy w siebie samych. Dlaczego? Dlaczego ludzka wiara w siebie jest tak znikoma? Dlaczego wątpimy i zatrzymujemy się tak często w miejscu, by przeczekać aż coś po prostu nas ominie? Dlaczego wmawiamy sobie, że jesteśmy słabi? Dlaczego tak bardzo boimy się kolejnej porażki? Kolejnej próby? Dlaczego nigdy nie zaryzykujemy, by przejść choć parę kroków do przodu
i być może, w końcu poczuć się szczęśliwym?

* Remember, I know You are strong man

niedziela, 16 czerwca 2013

Tęsknisz, jak każdy z nas.

Każdy z nas kiedyś za czymś tęsknił. Tęsknimy za przeszłością, za czymś, co znaczyło dla nas naprawdę wiele, ale chyba najbardziej tęsknimy za ludźmi. W głębi duszy powtarzamy sobie, że tak musiało być, że najwidoczniej nie miało to szans, ale czy wtedy na pewno zrobiliśmy wszystko co tylko w naszej mocy, by nie stracić własnych planów, więzi, zaufania? By nie stracić właśnie tego kogoś, kto w środku nas nadal powraca? Może tak jak ja, tuż przed snem analizujesz tamte chwile. Może bezustannie zadajesz sobie pytanie DLACZEGO? i pomimo czasu, nie znasz odpowiedzi. Tęsknota rodzi nowe nadzieje, daje złudzenia i momentami wręcz czujesz, że gdzieś obok Ciebie jest ktoś, kogo potrzebujesz. Czujesz obecność.
Umysł płata figle, podsuwając nam prawie pod nos to czego pragniemy. Czy kiedykolwiek będąc sam, płakałeś? Czy kiedykolwiek siedziałeś nawet przez parę godzin, wpatrując się w jeden, martwy punkt i myślałeś, o tym czego już nie ma? Takich nas jest naprawdę wiele. Nie każdy przyzna Ci się do tego, czego mu brakuje, nie każdy wprost wyzna, że tęskni. Ktoś kiedyś powiedział, że taka nasza natura, że doceniamy dopiero po stracie, ale czy to nie jest tak, że w sobie doceniamy tak samo, jednak kiedy coś pęka, odpuszczamy, poddajemy się? Dlaczego nie potrafimy normalnie rozmawiać? Dlaczego, kiedy spadamy w dół, jesteśmy wciąż sami, chociaż naokoło nas jest tak wiele ludzi? Otwórz serce. I jeśli właśnie teraz za kimś tęsknisz, powiedź mu to, nawet jeśli od waszej ostatniej rozmowy minęło naprawdę wiele. Zapytaj co u niego, czy daje sobie radę, przyznając się później do tego, jak bardzo brakuje Ci tego co było między wami. Nie bój się odrzucenia.
Jedyne co dziś możesz to coś zyskać. Nic nie stracisz, a uwierz, że w sercu będzie Ci lżej.


niedziela, 9 czerwca 2013

Chęć.

Każdy z nich mówił, że gdy zapomnę, wszystko wróci do normy. Wszystko się ułoży. Pomyśl, czy byłbyś w stanie zapomnieć o połowie swojego serca? Czy byłbyś w stanie wymazać z pamięci to, co dało Ci najwięcej szczęścia w Twoim życiu? Myślę, że tak jak ja, nie byłbyś. Momentami chcemy zapomnieć. Myślimy, że tak będzie łatwiej. Ale czy łatwiej będzie Ci żyć na nowo? Od podstaw uczyć się cierpieć? Przeżywać pierwszy upadek? Pierwsze pęknięcie serca? Dziś wiesz jaki to ból. Dziś wiesz jak to się zaczyna.
Nikt z nas nie byłby w stanie zacząć od początku, można przekreślić przeszłość i żyć tym co jest teraz, ale nigdy o niej nie zapomnisz. Choć jeszcze często żałujesz, dziś wiesz, że to co jest już za Tobą nie było tak łatwe, że kopało Cię po kostkach i zatrzymywało w miejscu, a pomimo tego jesteś już tu. Jesteś tu ze mną.
Rozerwany od środka. Stoisz przy mnie i jesteś tak bardzo do mnie podobny..


zakopane 10-14.06

czwartek, 6 czerwca 2013

One truth.

W życiu jest tak, że pewnego razu poznajemy kogoś naprawdę wyjątkowego. Mamy na kogo liczyć, kogo przytulić, komu ufać i powierzać siebie w całości. Mamy kogoś, kogo każdego dnia pragniemy poznawać na nowo, kogo zawsze jest nam mało. Jesteśmy szczęśliwi. Obiecujemy sobie wiele. Przysięgamy na własne życie, że nigdy nic nie będzie w stanie nas poróżnić. Przysięgamy, że będziemy dla siebie bez względu na wszystko inne. Co najważniejsze.. przysięgamy, że będziemy zawsze. Dzielimy się wspomnieniami, każdym bólem, każdą myślą. Zawierzamy sobie nawet własne serca. Najważniejsze co mamy to siebie i bezgraniczne zaufanie, którym darzymy się z tak delikatną łatwością. Któregoś razu, gdzieś nad nami gaśnie Słońce. Przychodzi dzień, kiedy kłócimy się o byle gówno. Jeden dzień ciągnie za sobą kolejne. Raz jest dobrze, za chwilę zdzieramy gardła-krzyczymy, później nie rozmawiamy i coś pęka. Upadki, powroty. Mówili, że kłótnie są po to, aby wzmocnić więzi. Miały pokazać nam, jak to co mamy jest dla nas ważne, jak my jesteśmy ważni dla siebie.
I? Tak, pokazały nam. Żadne z nas nie wytrzymywało, kiedy tęsknota naciskała na kręgosłup. Do czasu.
Nasze upadki były coraz częstsze i za każdym razem coraz silniejsze. Rozbijaliśmy swoje serca jakby o bruk i cierpieliśmy, jak nigdy wcześniej. Mówiliśmy wiele. Chcieliśmy zmienić wiele. Mieliśmy swoje marzenia ukryte głęboko na dnach serc. Mieliśmy nadzieję z każdym upadkiem, wciąż walcząc. Upadaliśmy w walce, w tym co przecież liczyło się dla nas ponad wszystko, no nie? Wraz z upadkiem nie traciliśmy jedynie siebie. Traciliśmy wszystko co nas łączyło, każdą obietnicę, każde uczucie. W pewnym momencie jedyne co nam zostało między sobą to spalony sens bycia dla siebie i unoszący się nad głowami jeszcze świeży dym. Coś pękło naprawdę. Później były łzy. Strumienie słonych łez i chwilowe bóle w klatce piersiowej, jakby coś uciskało serce.
Były puste, raniące słowa. Nas nie było. To znikło, lecz na dnie naszych serc pozostanie jeszcze na długo.
Tak, nie zapomniałam. Kiedyś powiedziałam Ci, że nawet jeśli nie będziemy się już znać, będziemy mieć własne rodziny i gromadkę maluchów, nigdy nie będę w stanie o Tobie zapomnieć, pamiętasz? Nikt normalny nie potrafiłby zapomnieć o tej, kiedyś zniszczonej połowie swojego serca, które kiedyś komuś powierzył w zaufaniu. Nikt nie potrafiłby zapomnieć o momentach, w których był naprawdę szczęśliwy.
Dziś już nie rozmawiamy, czasem tylko zapytasz co u mnie, a ja jak zwykle odpowiem, że wszystko jest w porządku. Tyle nam pozostało, choć jeszcze kilka tygodni temu wydawało by się, że nie wyobrażaliśmy sobie funkcjonowania bez siebie. Myślę, że czasem jeszcze wspominasz i w jakimś stopniu tęsknisz. Może żałujesz. Dziś mamy własne życia, poukładane i nie, lecz dajemy radę sami. Dziś nie ufam tak jak wcześniej.
Dziś zdawałoby się, że mam w sobie kamień, którego nikt nie będzie już w stanie przełamać.
Dziś jestem silniejsza. Tamto wczoraj nauczyło mnie wiele. Nauczyło, że to co jest naszym obowiązkiem to przede wszystkim walka do samego końca, ale nauczyło również, że czasem bywa tak, że to co kochamy po prostu nie ma sensu. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze, że jesteś szczęśliwy i do tego szczęścia już niczego Ci nie brakuje. Mimo wszystko, dziś wciąż życzę Ci jak najlepiej i z całego serca jeszcze raz dziękuję.


10.2011 - 04.2013

niedziela, 2 czerwca 2013

Samotność to strach?

Jestem pewna, że gdzieś w sobie każde z nas czegoś się boi.
Czasem jest to uraz z przeszłości, a czasem zwyczajne wmówienie sobie strachu. Nie chodzi mi tu o lęk przed pająkami, czy innym robactwem, a o lęk przed ludźmi. Boimy się o uczucia, o zaufanie, a przy tym o samych siebie.Wolimy nie mówić wprost o uczuciach, by nie zostały one przypadkiem zranione. Wolimy nie ufać, by później nie cierpieć przez tego typu według nas błędy. Boimy się straty czegoś, czego tak bardzo potrzebujemy. Strach o własne serce, o jego potrzeby i te ciepłe miejsca w nim, które zazwyczaj zapełniają ludzie tego godni. Nasze serca są kruche, jak babka z piasku zgniatana butem małego dziecka,
lecz mimo wszystko - są niezniszczalne. Piasek pozostanie, a wtedy potrzeba tylko chętnych dłoni, by znów uformować coś na wzór serca. Potrzeba dłoni, by podtrzymać serce, kiedy bije tak mocno, jakby zaraz miało wyrwać żebra. Potrzeba ciepłych słów, by zagłuszyć płacz dziecka. Potrzeba ludzi, dzięki którym nie tylko nasze serce poczuje się lepiej, ale i my, pomimo, że tworzymy całość. Ludzi, którzy każdego kolejnego dnia jedyne co przede wszystkim będą robić, to dawać nam nadzieję. Nadzieję, że wszystko się ułoży, że będzie w porządku, a kiedy w to zwątpimy, oni wciąż będą przy nas. Każdy z nas potrzebuje poczuć się czyjś, poczuć się kochanym. Przecież nikt z nas nie lubi być sam, prawda?