wtorek, 18 października 2016

19.10.2016

Czasem wydawało mi się mało istotne to, że zwróciłabym mu uwagę na to czego zwyczajnie nie dostrzega.
Nie, nie chodziło koniecznie o mnie. Chodziło o wszystko co ma pod nosem, a jak wiele traci czasu na to by to dostrzec.
Bywa tak, że przez nasz pośpiech nie zauważamy tego, co być może odmieniłoby nie tylko nasz dzień, tydzień czy miesiąc, ale życie. Wciąż zacięcie biegniemy w przód. Narzekamy każdego dnia, by wieczorem usiąść przed telewizorem, obejrzeć kolejny marny serial i położyć się spać, nie wyciągając jakichkolwiek wniosków z tego co nam się dziś przydarzyło.
Ba, nawet nie ciesząc się, że to kolejny dzień w którym nie przytrafiło nam się nic złego, nam samym ani naszym bliskim.
Stańmy na chwilę. Po prostu odłóż telefon, zostaw te wszystkie aplikacje, portale społecznościowe i choć na chwilę zatrzymaj tę codzienną gonitwę myśli. Oczyść umysł z niepotrzebnego pośpiechu i zwyczajnie ciesz się daną chwilą. To nie takie łatwe. Wiem. Przyzwyczajeni do rutyny, ustalonego trybu życia, planu dnia, gdzie bez wytchnienia gonimy, by być najlepszym z najlepszych, by dać z siebie jak najwięcej, by byli z nas dumni, by patrzyli nie tylko z pogardą, że coś nam się udaje, by niejednemu się przypodobać. Jednak gdzie w tym wszystkim jesteśmy My sami? Czy nie bywa tak, że zbyt często robimy coś na przekór sobie,
na przekór własnym przekonaniom, tylko dlatego, że boimy się jak zareagują na naszą opinię? Przestajemy być sobą w tym co robimy i zaczynamy być po prostu jak wszyscy inni. Identyczni. Wiesz, czasem warto pokazać światu prawdziwą twarz, prawdziwego siebie, swój charakter. I nieważne czy temu, tamtemu czy owemu spodoba się Twój pomysł na kampanię reklamową w potężnej firmie, Twoje na tle klasy odmienne zdanie na temat danego bohatera w przeczytanej lekturze,
czy też Twój kolczyk w łuku brwiowym, a może parędziesiąt tatuaży okrywających ciało.
To jesteś Ty i nigdy, przenigdy nie bój się mówić tego, co naprawdę uważasz, czujesz i chcesz. Nie bój się tego jak wyglądasz, jakie jest Twoje ciało, Twoja twarz, czy też styl ubierania. Nie bój się swojego charakteru, tych niektórych z negatywnych jego cech, których sam tak bardzo nienawidzisz. Nie bój się zaryzykować i iść po to, czego tak bardzo pragniesz, a na co wciąż uważasz się za słaby. Jesteś tu przede wszystkim dla siebie i dla siebie jesteś największą siłą oraz najlepszą z motywacji.
Jednak najważniejsze to nie bój się marzyć.
Mamy jedno życie, więc wykorzystajmy je w pełni, bo nikt nie zrobi tego za Nas. 

poniedziałek, 17 października 2016

Folder niedodanych, z 19.11.2015r.

Czas biegnie, mija kolejna chwila za chwilą. Zmieniają się miejsca, ludzie w naszym życiu. Zmieniamy się my, czasem tak niezauważalnie, że dopiero nawet po miesiącu, dwóch czy dłużej ockniesz się, że nie jesteś już tym kimś. Wiesz, ostatnio wracając wieczorami do domu zastanawiam się po co to wszystko, po co były mi niektóre słowa, czyny i uczucia. Każdy dzień jest inny. Każdy uczy nas czegoś zupełnie innego. Każdy zabiera coś w zamian za to, że wciąż jesteśmy. Każdego dnia popełniamy błąd. Każdego dnia czegoś żałujemy. Każdego dnia wracamy do przeszłości. Każdego dnia zastanawiamy się po co to robimy. Każdego dnia cieszymy się czymś innym. Każdego dnia mijamy na ulicy inne twarze. Każdego dnia i tak o nich zapominamy. Każdego dnia, każdego dnia, każdego dnia jest inaczej. Zatrzymaj się na chwilę i przeanalizuj co dziś Ci się przytrafiło. We wszystkim jest sens, czasem najmniejszy ale jest. Ostatnio moje analizy zaskoczyły samą mnie, gdy spojrzałam na swoje życie z góry, na to jakie piekło stwarzam sama sobie, ale i na to, że nasze życie to taki mały cud. Nie doceniamy go i to nasz błąd.. Od dwóch miesięcy cieszę się naprawdę każdą z chwil i z każdej wyciągam jak najwięcej się da, każdą próbuję zapamiętać dokładnie, czasem uwiecznieniem jej zwykłym zdjęciem, krótkim filmikiem o kiepskiej jakości. Być może kiedyś będą to najpiękniejsze z moich wspomnień. Kiedyś, kiedy przyjdzie mi dorosnąć i być trochę bardziej rozgarniętą niż do tej pory. Nie oszukujmy się, wiek osiemnastu lat, szaleństwa do granic możliwości, wyczerpane zdrowie i uśmiech na twarzy pomimo łez. Gdyby tak złożyć moje życie w całość i przelać na papier, wyszła by z tego niezła książka, której 3/4 społeczeństwa nie zrozumiałoby na wstępie. Jestem świrem. Jakich mało. Uwielbiam nocami słuchać głośno muzyki w aucie, przekraczając połowę licznika. Śmiać się do upadłego i wracać nad ranem. Mama często jest zła i pewnie myśli sobie jak zawsze, że podmienili mnie w szpitalu, że jestem oszołomem i już dawno przestała za mną nadążać i zastanawiać się jak mnie ogarnąć i czy kiedyś ta głupota minie. Tak, Mamuś, minie i też Cię kocham! Kocham ją, za to, że śpi na kanapie w salonie, czekając aż usłyszy przekręcany klucz w drzwiach, nieważne czy jest to 24 czy 5 nad ranem. Zawsze czuwa. Naprawdę jej współczuję. Gdybym ja miała taką córkę, już dawno bym ześwirowała. A może ona też jest świrem jak ja! To by wszystko wyjaśniało.

piątek, 3 czerwca 2016

04.06.2016 Cześć.

Kiedy ostatnim razem tutaj pisałam.. był wrzesień. Jeszcze chwila, chwila dalszych zawahań przed jakimkolwiek powrotem tutaj
i minąłby rok nieobecności. Parę lat wstecz.. pisanie, przelewanie uczuć, każdej z emocji na klawiaturę to była taka mała odskocznia. Tylko ciemny pokój, na zegarku grubo po 24 i muzyka, a wszystko co leżało mi na duszy, co gryzło w ciągu dnia zatrzymywałam w głupich literkach na ekranie. Niektórzy właśnie za to mnie kochali. Za to podejście, za motywację, za pełną głowę przemyśleń przelewanych w tak idealny sposób tutaj. Wiecie? Czasami mnie to śmieszyło. Głupie pisanie, a ludzie tak bardzo to podziwiali. Czasem nie widziałam w tym nic fascynującego. Dziewczyna pisząca o tym co boli, co porusza wielu, jednak tak niewielu potrafi o tym mówić. Kilkanaście linijek tekstu i "Opublikuj". Wahałam się od ostatniego tekstu parę, ba paręnaście razy, nieraz wracając nad ranem miałam ochotę odpalić laptopa i zacząć, po prostu zacząć. Opisać to co w danej chwili tak bardzo pochłania duszę. Nie widziałam sensu. Dziś zaczęłam od włączenia jednego z ulubionych kawałków i przeczytania ostatniego z tekstów tutaj, popłakałam się. Głupia nie? Własny tekst, własne przemyślenia, wszystko własne.. Dotknęło mnie to niesamowicie, ale dlaczego? Dlatego, że wcześniej nie zauważyłam, że pomimo bólu, potrafię w tak piękny sposób ubrać w słowa to, czego może i nawet przez łzy nie potrafiłabym z siebie wydusić? Dlatego, że nie zauważyłam jak pomimo połamanej duszy i rozdartego serca potrafiłam być silna sama w sobie? Chyba jestem z siebie dumna  i.. jestem tutaj znów. 

środa, 23 września 2015

23.09.2015

Lato dobiega końca, a wraz z nim tamte dni stają się zwyczajnie wspomnieniem. Jesień, nie lubię jej, tej melancholii, chłodnych poranków i wieczorów, deszczu i spadających liści. Choć tak, jest piękna. A każdy przebijający się gdzieś pomiędzy pustymi gałązkami promień Słońca w parku jest czymś naprawdę niesamowitym. Jednak nieporównywalne jest to do tego, co przeżyliśmy. Do tych wspólnych wieczorów, ciepłych nocy i poranków otulonych Twoimi ramionami, kiedy mój mały ruch wzmacniał podwójnie Twój uścisk. Może wtedy nie chciałeś bym była choć milimetr dalej, może nie chciałeś niczego zmieniać, może kolejna strata byłaby czymś za bardzo bolesnym. A może to była tylko chwila. Niektórzy mogliby uznać to za wariactwo.
Żyliśmy tymi chwilami. Chwilami tocząc walkę między tym co przyciąga nas do siebie, a własną dumą.
Czasem jedno z nas odpuszczało i kolejne letnie wieczory spędzaliśmy osobno, Ty gdzieś kilometry poza domem, czy z kumplami na domówkach, ja wciąż w miejscu, wyrywając się od codzienności gdzieś na imprezie, czy przesiadując z ekipą do rana gdzieś poza domem. Upijaliśmy się tymi chwilami. Może tak jak Ty, też muszę się wyszaleć, choć przychodziły takie dni, kiedy byłam pewna, że zamieniłabym każdą z tych imprez na wieczór spędzony z Tobą. Może czasem też tak miałeś, pisząc mi nocami wiadomości, jak brakuje Ci tam mnie. A może to były znowu te chwile zawahania. Zawahania między tym jak jest, a tym czego się boisz. Widziałam w Twoich oczach, coś co trudno określić. Każdy uśmiech, gdy tylko mnie zobaczyłeś.
Każdy najmniejszy pocałunek. Każde słowo natężone emocjami. Kiedy potrafiłeś w ciągu piętnastu minut zapytać 10 razy czy na pewno wszystko jest okej, nie ukrywając tego jak martwisz się o mnie. Nie było Ci to obojętne.
Może było tego po prostu zbyt dużo.
Nie mów, że wszystko z tego co było między nami było kłamstwem, doskonale wiesz, że nie, tak jak wiem i ja. Po prostu to były tylko chwile, chwile lata. Najpiękniejsze chwile, za które pomimo blizn i każdej z łez jestem Ci wdzięczna.
Wiem, że zapamiętasz je, zapamiętasz tamtą mnie i mam nadzieję, że powrócisz do tego jeszcze nie raz. Nie raz zatęsknisz.
Choć nic nie zastąpi nam tego, co jest w nas. Nikt nam tego nie zabierze.
A kiedy wrócisz, ziemia będzie bardziej zimna objęta białym puchem. Będzie inaczej, bardziej pusto i zdecydowanie zimniej.
Będzie zima. My będziemy inni, zupełnie inni niż wcześniej, może także o wiele chłodniejsi niż wcześniej.