sobota, 8 listopada 2014

08.11.2014

Co jest w tym wszystkim najgorsze? Momenty, które wracają, każda z tamtych chwil do których teraz powinniśmy z przekonaniem się uśmiechać, ale żadne z nas tego nie robi. Najgorsza jest tęsknota. Za tym co było. Jak było. Kim byliśmy. Ci którzy znają moje podejście wiedzą, że w swoim życiu nie żałuję niczego,  żadnej decyzji, żadnego ruchu, słowa, sytuacji, zupełnie ale czasem coś po prostu wraca i tylko tęsknię, to normalne, każdy z nas za czymś tęskni.
Wychodzę wieczorami z domu, zakładam słuchawki i chowam dłonie w kieszeniach kurtki. Niektóre słowa dotykają, a bit po prostu rani, podpuchnięte powieki i przeszklone oczy, to nic. Czasem tak jest. Zdajemy sobie z czegoś sprawę zbyt późno.
Kiedy mamy to wszystko, żadne z nas nie martwi się o nic, dopiero kiedy odczuwamy jakiś brak, pustkę, która utrzymuje się w nas, dociera do nas zbyt wiele. Jakby na pełnej fali nagle rozumiemy, że coś nie miało sensu, że może teraz byłoby zupełnie inaczej, bylibyśmy tu, razem. Czasem więzi pomiędzy ludźmi są niezrozumiałe, sami nie rozumiemy siebie, gubimy się w uczuciach, nie zdajemy sobie z nich sprawy albo po prostu nie dowierzamy im. To zbyt trudne. Poznajmy się dość powoli, całkiem przypadkiem, parę rozmów i czujemy się w swojej obecności coraz lepiej, popołudnia po szkole czy wieczory, weekendy,
jedna wiadomość i spotykamy się choć na chwilę gdzieś na osiedlu. Lubiłam rozmawiać, nawet o najmniejszych błahostkach jak to zwykle bywało. Traktowaliśmy się jak przyjaciele, choć wtedy tego tak nie nazywałam, po prostu się znaliśmy.
Brak kontaktu i nagłe powroty do niego, coś w tym było. Tyle rozmów i wieczorów. Łzy, których tak strasznie wstydziłam się do tamtego momentu, kiedy po prostu nie mogłam ich opanować. Mój trudny charakter, niezrozumiałe sytuacje.
A to wszystko nadal było. Minęło trochę czasu i coś się zmieniło, nie wiem czy to ludzie nas zmienili czy czas.
To boli najbardziej, bo choć tak bardzo chciałabym porozmawiać, zwyczajnie uśmiechnąć się tak jak wcześniej,
kłócić i śmiać z moich małych uzależnień to tego po prostu już nie ma. Nawet nie wie jak strasznie jestem wdzięczna za wszystko co było, jak było, za każde poświęcenie, za tą wytrzymałość.. Poczucie, że coś się popsuło, bo zwyczajnie nie dostrzegałeś tego,
co było w oczach drugiej osoby i być może w jej sercu. Zbyt długie niedocenianie. Straciliśmy to i może nawet już nigdy więcej
nie spojrzymy na siebie tak jak wtedy, nie spojrzymy sobie w oczy. Patrzymy jak inni są szczęśliwi, jak dzielą coś już nie z nami,
co mogliśmy mieć my, co było tak blisko nas. Chore.. ta cała tęsknota jest chora. 

sobota, 1 listopada 2014

02.11.2014

Wiesz jak jest naprawdę? Naprawdę nikt nikogo nie zna. Jesteśmy tu. Tkwimy w czymś bez powodu, z kimś bez opcji.
Czujemy się czasem dość dziwnie. Coś jest, a później mijając się na ulicy wymieniamy zwykłe "cześć"
nie patrząc sobie nawet w oczy. Obracamy się wokół nieswoich problemów, małych błahostek, zatracamy siebie. 
Przyjmujemy na klatkę zbyt wiele, momentami nie unosząc narzuconego ciężaru. Ciężar tkwi nie w naszym ciele, lecz w duszy, która znosząc zbyt wiele przyjmuje do siebie kolejne kwestie, bez wahania, bez większego zastanowienia. Czekamy na coś. Podobno miało przyjść samo. Podobno fart uśmiecha się do każdego z nas, jak nie dziś to jutro będziesz szczęśliwy.
Pieprzenie. Zasady. Pozory.  Pytam - gdzie ten cholerny uśmiech? Odpowiadasz uśmiechem odwracając twarz w mgnieniu oka. Nawet już to to zbyt wiele. Z twarzy mijanych na ulicy ludzi tworzysz historie. Myślisz sobie, że ten to ma życie, ten to ma serce wyszukując tak naprawdę w nich siebie, dokładając spojrzeniem zdarzenia wyrwane z życiorysu. Twojego życiorysu.
Bazgrzesz na stronie przebijając kartkę swoje małe marzenia, układając w myślach zakończenie do każdego z nich. To trwa.
Nie kończy się tak szybko jak wysiada ludzka psychika nad dokładanymi zdaniami. Niczym układanka, nie dołożysz kolejnego fragmentu jeśli jego krawędzi nie będą pasować do tego obok.
A co jest obok? Obok jest twoja codzienność, nic nowego. Nóż w plecy, kręgi kręgosłupa bawi ból, a ty siedzisz gdzieś w tym samym miejscu przy tamtych ludziach. Znasz ich? Żadnego z nich, choć stukot szkła staje się coraz głośniejszy.
Umilasz wieczór., życie i zatracasz się w nim, tak jak i w szczegółach każdej z chwili, która i tak mija. Mija zbyt szybko. 

"Wielu z tamtych zna mnie jako spokojnego chłopca
Który czasem zmieniał się w opornego gościa
Tłumił emocje, bazgrał mury
Wtedy nikt nie umiał nic zrozumieć z mej natury
Wtedy zew natury wzywał mnie na górę, gdzieś nad chmury.."