piątek, 31 stycznia 2014

3

3

Chciałam być, dla niego, tak dla nas razem. Choć gdzieś pomiędzy nas wkradał się strach. Czego bałam się ja? Bałam się, że to tylko coś przelotnego, coś co osadza się na sercu tak dogłębnie, by później bolało znacznie bardziej przy stracie. Bałam się, że to zniszczymy. Oczywiście, że ufałam. I chociaż bałam się ryzykować, bo odkąd pamiętam, ryzykując zawsze coś niszczyło się na mojej drodze, zaryzykowałam. Tamtego wieczoru ciągle się do niego przytulałam. Chciałam, żeby już tak było, żeby on był taki. Czuły, troskliwy, kochany. Płynął dzień za dniem, tak szybko, lecz u nas było nadal bardzo dobrze. Nie kłóciliśmy się, choć podobno związek bez kłótni, to nie związek. Dogadywaliśmy się. On wiedział wszystko, ja o nim również. Nie mieliśmy tajemnic, nie było po co czegokolwiek ukrywać. Miałam w nim najlepszego przyjaciela i w dodatku kogoś, kogo się kocha najmocniej. Co noc dzwonił i sprawdzał czy przypadkiem nie siedzę po nocach, wtedy krzyczał, ale nie tak na poważnie. Krzyczał troską. I mówił, że kocha, że nic lepszego nie mogło mu się w życiu przytrafić. Znalazłam szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz