piątek, 24 stycznia 2014

2

2

Dni biegły jeden za drugim, a ja? Cieszyłam się każdym do samego końca, wyciągając z nich jak najwięcej. Był on. Dogadywaliśmy się, momentami rozumiał mnie jak nikt inny. Dzwonił, gdy tylko nie odpisywałam na smsa, martwiąc się, że coś mi się mogło stać. Robił sobie wolne, przychodząc rano zrobić mi kakao tuż przed szkołą. Rozpieszczał małymi prezentami. Dawał za wygraną, gdy o coś się droczyliśmy. Czekał pod moim domem tak długo, aż nie zobaczy, że w pokoju zapaliło się światło i jestem cała i zdrowa. Dbał o mnie, o to, żebym nie przeoczyła żadnej notatki pod datami w kalendarzu, czy o to, żebym nie zapomniała o uśmiechu. Przy nim? Nigdy go nie zabrakło, uśmiechałam się od rana i z uśmiechem zasypiałam. Był dla mnie kimś ważnym. Przez to, że mieszkaliśmy kawałek od siebie, a ja nie lubiłam tych wciąż pełnych autobusów i czasem po prostu brakowało czasu, nie widywaliśmy się tak często, jak byśmy chcieli. Były też obowiązki, szkoła i zajęcia po lekcjach, małe problemy. Z nauką radził sobie całkiem dobrze, czasem nawet miałam wrażenie, że radzi sobie lepiej ode mnie. Potrafił doskonale się skupić, cokolwiek by robił. Podziwiałam to w nim, gdyż sama, gdy coś nie idzie po mojej myśli, odpuszczam, lub wściekam się co chwilę. On był inny. Zabierał mnie na te wszystkie pokazy i rajdy, którymi się fascynował, a ja za to, zabierałam go na zakupy. Nie narzekał, nawet spędzając cały dzień w przymierzalniach, doradzał, sam pokazywał w czym byłoby mi do twarzy, jak na faceta - miał gust! Staraliśmy się spędzać ze sobą jak najwięcej czasu, lubiłam to i on chyba też. Dość skomplikowane, ufałam mu bezgranicznie, dogadywaliśmy się jak niejedna para, lecz - nie, nie byliśmy razem. Pewnego dnia przyjechałam do niego. Zabrał mnie w miejsce, gdzieś koło parku. Usiedliśmy sobie na ławkach naprzeciwko siebie
i rozmawialiśmy. Znów o wszystkim, o tym jak dzień, co w szkole, czy mama przestała już strzelać fochy. W pewnej chwili zapytał się mnie, czy może mi zadać pytanie, odparłam, że tak. - Od pewnego czasu tak się zastanawiam nad jedną rzeczą, siedzi mi w głowie
i chcę znać Twoje zdanie. No bo jak sądzisz.. Aaa może zacznę od początku, poznałem kogoś. Jest urocza. Rozumiemy się no i w ogóle.. Sama wiesz. Mam wrażenie, że to ta, że to ją chciałbym nazywać.. swoją. I teraz jak uważasz, mam jej to wszystko powiedzieć? Bo ja już nie wytrzymuję i chcę żeby wiedziała, ale nie wiem czy będzie chciała to słyszeć.
- A jak uważasz, będzie?
- Nie wiem co ona czuje. Czy też czuje tak jak ja.
- To może zapytaj.
- Myślisz, że powie mi tak wprost?
- Jeśli Ty będziesz z nią szczery, czemu ona miałaby nie być z Tobą?
... Gdzieś tam pomiędzy nas wsunęła się cisza. patrzyłam jak siedzi z opuszczoną głową i sama próbowałam ogarnąć ten chaos w moich myślach. Wstał i podszedł do mnie od tył, kucnął za mną i lekko objął, łapiąc za ręce.
- Nie chcę zadawać pytań, nie są mi potrzebne, tylko jedno małe, zgoda?
Kiwnęłam jedynie głową.
- Będziesz dla mnie? - zapytał.

2 komentarze:

  1. s0methingtosay z aska!25 stycznia 2014 07:37

    bldsubldajfsanhfsajhfas, piękności. *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tyle: Chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń