poniedziałek, 17 października 2016

Folder niedodanych, z 19.11.2015r.

Czas biegnie, mija kolejna chwila za chwilą. Zmieniają się miejsca, ludzie w naszym życiu. Zmieniamy się my, czasem tak niezauważalnie, że dopiero nawet po miesiącu, dwóch czy dłużej ockniesz się, że nie jesteś już tym kimś. Wiesz, ostatnio wracając wieczorami do domu zastanawiam się po co to wszystko, po co były mi niektóre słowa, czyny i uczucia. Każdy dzień jest inny. Każdy uczy nas czegoś zupełnie innego. Każdy zabiera coś w zamian za to, że wciąż jesteśmy. Każdego dnia popełniamy błąd. Każdego dnia czegoś żałujemy. Każdego dnia wracamy do przeszłości. Każdego dnia zastanawiamy się po co to robimy. Każdego dnia cieszymy się czymś innym. Każdego dnia mijamy na ulicy inne twarze. Każdego dnia i tak o nich zapominamy. Każdego dnia, każdego dnia, każdego dnia jest inaczej. Zatrzymaj się na chwilę i przeanalizuj co dziś Ci się przytrafiło. We wszystkim jest sens, czasem najmniejszy ale jest. Ostatnio moje analizy zaskoczyły samą mnie, gdy spojrzałam na swoje życie z góry, na to jakie piekło stwarzam sama sobie, ale i na to, że nasze życie to taki mały cud. Nie doceniamy go i to nasz błąd.. Od dwóch miesięcy cieszę się naprawdę każdą z chwil i z każdej wyciągam jak najwięcej się da, każdą próbuję zapamiętać dokładnie, czasem uwiecznieniem jej zwykłym zdjęciem, krótkim filmikiem o kiepskiej jakości. Być może kiedyś będą to najpiękniejsze z moich wspomnień. Kiedyś, kiedy przyjdzie mi dorosnąć i być trochę bardziej rozgarniętą niż do tej pory. Nie oszukujmy się, wiek osiemnastu lat, szaleństwa do granic możliwości, wyczerpane zdrowie i uśmiech na twarzy pomimo łez. Gdyby tak złożyć moje życie w całość i przelać na papier, wyszła by z tego niezła książka, której 3/4 społeczeństwa nie zrozumiałoby na wstępie. Jestem świrem. Jakich mało. Uwielbiam nocami słuchać głośno muzyki w aucie, przekraczając połowę licznika. Śmiać się do upadłego i wracać nad ranem. Mama często jest zła i pewnie myśli sobie jak zawsze, że podmienili mnie w szpitalu, że jestem oszołomem i już dawno przestała za mną nadążać i zastanawiać się jak mnie ogarnąć i czy kiedyś ta głupota minie. Tak, Mamuś, minie i też Cię kocham! Kocham ją, za to, że śpi na kanapie w salonie, czekając aż usłyszy przekręcany klucz w drzwiach, nieważne czy jest to 24 czy 5 nad ranem. Zawsze czuwa. Naprawdę jej współczuję. Gdybym ja miała taką córkę, już dawno bym ześwirowała. A może ona też jest świrem jak ja! To by wszystko wyjaśniało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz